niedziela, 28 czerwca 2015

1. "Madziu, Ty w życiu nigdy nikogo nie zawiodłaś!"


Drobna blondynka siedziała na środku łóżka, otoczona z każdej strony stertą najróżniejszych kartek. Sporych rozmiarów plik spoczywał na jej kolanach. Jedną ręką przerzucała powoli kolejne strony, w drugiej trzymała ołówek, co chwilę nim coś podkreślając. Wodziła wzrokiem po tekście, krzywiąc się coraz bardziej. W końcu zsunęła dokumenty ze swoich kolan, po czym położyła się na plecach na łóżku. Przymykając powieki, westchnęła głośno. W tym samym momencie usłyszała krótki dźwięk swojego telefonu. Nawet się nie podnosząc, sięgnęła po urządzenie, leżące na nocnym stoliku. Sms...

Pracujesz?"
Usiłuję...”
Za godzinę w Parku Ujazdowskim?”
OK” 
Jednym ruchem podniosła się do pozycji siedzącej. Rozejrzała się po rozrzuconych dokumentach, uśmiechając się szeroko do siebie. Wyjść na zewnątrz, na powietrze, do ludzi, odetchnąć, odpocząć, porozmawiać. Tak, to była zdecydowanie pocieszająca perspektywa, w obliczu kilku ostatnich dni, które niemal bez przerwy spędziła w towarzystwie tych papierów. Tego było jej trzeba!
Zeskakując z łóżka wsunęła na stopy kapcie, po czym podeszła do lustra.
- Uu... Paskudnie... - skrzywiła się, przyglądając się sobie z każdej strony.
Od razu pomaszerowała do łazienki, wzięła szybki prysznic, ułożyła włosy, nałożyła lekki makijaż, przebrała się, nałożyła na nos ulubione, ciemne okulary. I mogła wychodzić...

***

- Cześć! - zatrzymując się tuż ławką, pochyliła się nad przyjaciółką i musnęła jej policzek – Ale się za Tobą stęskniłam! - przyznała, oplatając dłońmi jej szyję i przytulając się do niej.
- Nie widziałyśmy się ponad tydzień - spojrzała na nią z wyrzutem.
- Wiem. No nie nadaję się ostatnio do niczego. Siedzę tylko w tych papierach... A jak już gdzieś wychodzę, to tylko na spotkania...
- ...służbowe. Wiem. I rozumiem? - uśmiechnęła się nikle, zaraz jednak poważniejąc – A możemy teraz o czymś inny?
- Możemy! Musimy! - oparła się wygodnie i przymknęła powieki, wystawiając lekko twarz do słońca, a kąciki jej ust powędrowały ku górze. Jednak kiedy jej przyjaciółka przez dłuższą chwilę milczała, otworzyła oczy i zdejmując z nosa okulary, spojrzała na nią uważnie. – Co się dzieje?
- Zostawił mnie. Dupek...

***

- I obiecaj mi jeszcze raz, że nie będziesz wypłakiwała sobie oczu przez tego drania! - przytuliła do siebie dziewczynę, kiedy stanęły tuż pod jej kamienicą.
- … - wzruszyła ramionami, unikając wzroku blondynki.
- Agatko! On nie jest tego wart... - położyła dłonie na jej ramionach – Uśmiechnij, się, no już! Noo juuż! - powtórzyła zniecierpliwiona. A kąciki jej ust uniosły się ku górze, kiedy na twarzy przyjaciółki zauważyła lekko wymuszony, ale zawsze, uśmiech. – Trafisz na kogoś lepszego, obiecuję! - musnęła jej policzek – A teraz zmykaj na górę, a ja wracam do moich papierów... Zadzwonię wieczorem! Pa! - musnęła jej policzek.
- Paa – odpowiedziała bez entuzjazmu, odwracając się na pięcie i zmierzając w kierunku klatki. - Madzia! - zawołała, tuż przed drzwiami odwracając się w jej stronę – Kiedy ta twoja rozprawa?!
- W poniedziałek – odparła, krzywiąc się.
- Dasz radę!
- Jak mi obiecasz, że się pozbierasz – uśmiechnęła się w jej stronę.
- Paaaaaaa! - zawołała, przekraczając próg kamienicy.


***

- … No a z Sebastianem nie widziałam się od naszej poprzedniej rozmowy w ogóle, nawet nie rozmawialiśmy przez telefon, więc nie powiem ci co u niego... - siedząc na tarasie, w ulubionym pluszowym szlafroku i z kubkiem herbaty w dłoni, zakończyła, jak mniej więcej co kilka dni, relacjonować mamie wydarzenia z życia jej i jej najbliższych w stolicy.
- Za bardzo panikujesz przed tą rozprawą! - stwierdziła zaraz, wywołując na twarzy Magdy grymas.
- Wszyscy mi to mówicie. A tak prawdę... Mamo! Od tego wiele zależy. To moja pierwsza sprawa. Wiktor naprawdę mi zaufał, bo to nie jest takie proste. Gdyby chciał, mógł dać mi zwykły rozwód. A to jest skomplikowane, wiesz? Powierzył mi coś naprawdę trudnego. I ja nie mogę go zawieść...
- Ty zawieść? Madziu, Ty w życiu nigdy nikogo nie zawiodłaś! Tak już masz, po prostu – roześmiała się, szybko jednak opanowując, kiedy po drugiej stronie nie usłyszała żadnej reakcji. – Magda?
- Chyba, że własnego ojca... - odezwała się cicho, tkwiąc wzrokiem w bliżej nieokreślonym punkcie przed sobą.
- Co ty tam mówisz?
- Że zawiodłam. Tatę... - powiedziała nieco głośniej, wzrokiem podążając za kotem, przechodzącym tuż przy jej nogach.
- Co ty wygadujesz, kochanie...
- Chyba już samym tym, że się w ogóle pojawiłam... - dodała.
- Magda, proszę cię!
- Mamuś, wiesz co, będę kończyć. Maniek jest chyba głodny... A mnie czeka jeszcze godzina na rowerze – powędrowała wzrokiem w kierunku stojącego nieopodal sprzętu. – Odezwę się za kilka dni, Paa.
- Pa kochanie. I proszę cię, nie myśl za dużo, nie w ten sposób!
- … - choć doskonale słyszała słowa matki, nic już nie odpowiedziała. Nacisnęła przycisk kończący rozmowę i odłożyła telefon na stolik. Podeszła do barierki i opierając się o nią, zapatrzyła się w powoli zapadającą w sen Warszawę... 

***


Dziś mija dokładnie 10 lat, odkąd padł pierwszy klaps na planie "Magdy M."
Może to dobra wróżba, dla tego bloga i opowiadania? :)

piątek, 26 czerwca 2015

Drugi raz do tej samej rzeki?

Mówią, że się nie wchodzi.
A ja postanowiłam jednak zaryzykować. Zobaczymy, co z tego wyjdzie :)
Założyłam tego bloga z myślą o opowiadaniu. Opowiadaniu związanym z Magdą M.
Bohaterowie tego serialu będą bohaterami mojej historii. Odżyją po latach, tak jak i ja, w tym świecie.
Dawno temu pisałam opowiadania o Magdzie, Piotrze i całej reszcie. Minęło już sporo czasu, odkąd zakończyłam tę przygodę, a w międzyczasie przewinęło się sporo innych bohaterów i historii, wychodzących spod mojego "pióra". I prawdę powiedziawszy, ku swojemu własnemu zaskoczeniu, postanowiłam spróbować powrócić.
Serial dawno już się skończył, fala blogów, powstałych i w jego trakcie, i po zakończeniu, też się już rozpłynęła. Mimo wszystko okazuje się, że ten "Magdowy świat", bliski jest nadal mojemu sercu! :)
I może nie tylko mojemu? :))

Pozdrawiam!